Robert Lewis Tree Mixture – recenzja @Martino

12 czerwca 2013
By

lewis tree mixt

Ostrzegałem, że się spóźnię… Nie ostrzegałem – bo i po co – że żaden ze mnie recenzent, ale w końcu nie ja jeden na tym/naszym portalu przełamywało swoje opory i nie raz, nie dwa objawiało talenty literackie, wspaniałe poczucie humoru, lekkie i przyjemnie się czytające pióro…

Na tytoń czekałem z niecierpliwością i zainteresowaniem. Gdy przyjechałem do domu – w którym mieszkamy od niedawna – w nowo zainstalowanej skrzynce czekało już awizo. W kolejnym dniu udałem się więc na pocztę – pierwszy raz w podłódzkiej miejscowości, w której, po wybudowaniu pierwszego w życiu domu (ten trzeci, co to ma być już dla siebie trochę mnie przeraża…) zamieszkaliśmy. Była to moja pierwsza wizyta w tej placówce pocztowej, urządzonej już zdaje się pod najnowsze standardy Poczty Polskiej. Tak czy inaczej już na wejściu – to oczywiście subiektywne odczucie – do placówki poczułem zapach latakii. Równie subiektywnie odniosłem wrażenie, że klienci jak i pracownicy Poczty są nieco zdenerwowani – czyżby wszyscy byli zwolennikami aromatów?

Pani w okienku – swoją drogą bardzo urocza – spojrzała się na mnie z nieukrywanym zainteresowaniem widząc awizo i sięgając po starannie zapakowaną przez Fajkowo przesyłkę. Zdawało mi się nawet, że na krótki moment pracownicy przerwali pracę wpatrując się to w przesyłkę, to we mnie, co więcej, zza niedomkniętych drzwi wychylił się na moment kierownik (?) placówki, nasze spojrzenia się nawet przez chwilę spotkały…

Ten zapach… Auto od razu go przejęło i przyjęło, paczka od razu po zajęciu miejsca za kierownicą została otwarta i moim oczom ukazała się niewielka foliowa torebka z karteczką Akcja Recenzja nr 10.

martino recka tytoń

Krótko cięte listki, trzy kolory – od złotego, przez jasny i ciemny brąz… Zapach mimo wszystko przyjemny – słomiano dymny, trochę mokrego siana, lasu i kory… Karteczka z napisem Akcja Recenzja powędrowała na kokpit auta, w którym spędzam większość czasu, woreczek zaś do saszetki, skąd przez kolejne dni był wyciągany i nabijany.

martino recka fajka

Tytoń przypomina mi dunhillowski Early Morning Pipe – ale to też tytoń, który niedawno mi się skończył i za którym już powoli zaczynam tęsknić. Spala się bardzo ładnie i do końca – pozostając przez cały czas na równym (czytaj: nie drapiącym i nie gryzącym pod koniec) poziomie. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po powrocie do domu zastałem moją żonę – która czasem popala co mniejsze z moich fajek, sięgając jednakże do tej pory po bardziej „przyjazne” zapachowo tytonie – palącą właśnie recenzowaną próbkę. Na ostrożnie zadane pytanie o smak i wrażenia odpowiedziała pozytywnie choć mało konkretnie – co mnie zmartwiło, bo jest to osoba znakomicie rozróżniająca niuanse smakowe i zapachowe, miłośniczka wina i single maltów…

Podsumowując moją mało odkrywczą i tym bardziej profesjonalną recenzję – jest to tytoń łagodny i moim zdaniem nieagresywny również dla osób nie palących na co dzień latakii. Co więcej, może podobać się otoczeniu – nie spotkałem się z głosami krytyki czy dezaprobaty paląc go w towarzystwie. Inna sprawa, że mam szczęście mieć tolerancyjnych i grzecznych przyjaciół…

Przepraszając Krzysia i pozostałych fajkanetowiczów za spóźnienie w przesłaniu recenzji dziękuję za możliwość wzięcia udziału w akcji i napisania paru – choć zdaję sobie sprawę, że mało konkretnych – słów na temat próbowanego tytoniu.

Martino

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


*